zaczęłam od zdemontowania drzwi (czy wasi mężowie też chowają przed wami śróbokręty?:)
ponieważ obawiałam się kurzu przy szlifowaniu, warsztat przeniosłam do łazienki, a szlifowałam jak widać na zdjęciu takim gotowym papierem ściernym w kostce oraz wełną metalową grubość 02. Szafki wykonane są z płyty marnej jakości i robiłam to tylko powierzchownie, aby nie naruszyć tej okleiny więc zmatowiłam ją. Po odpyleniu nałożyłam warstwę cudownego podkładu, następnie były potrzebne 3 warstwy farby dulux pastelowa orchidea i wykończyłam to lakierem akrylowym aby zabezpieczyć ewentualne odpryski.
Muszę przyznać, że efekt mnie zadowolił, boki szafek zostawię oryginalne czyli w kolorze calvados. Nie ryzykowałam z przecierką na styl shabby, obawiałam się mojego braku doświadczenia, ale pomalowane na gładko ze śladem przeciągnięć pędzla też się efektownie prezentują.
Dziękuję Wam za wszystkie rady:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz