środa, 21 lipca 2010




malowanie...

niby praktykuje od dawna...parę lat temu kaloryfery, które w nowym mieszkaniu miały tak ochydne kolory, że nawet zaawansowana ciąża nie przeszkodziła mi w pomalowaniu ich na normalny czyli biały kolor:)

ale meble również, udało mi się ocalić w ten sposób kilka sztuk, które do dziś mają się do dobrze, np. krzesła postanowiłam ponownie odświeżyć w stylu shabby, którego od niedawna zostałam fanką. Shabby to taka metoda na postarzanie mebli przy użyciu białej farby, świeczki i przecierania, można to wykonać na całkiem nowych surowych meblach jak i na starych z różnym pokryciem pierwotnym, moim zdaniem do pomalowania nadaje się wszystko najważniejszy jest zapał.

Zestaw w pokoju dziecięcym był z surowego drewna bukowego, zakupiony w ikei, a taboret to stary grat wcześniej byle jak wymalowany farbą olejną, wydaje mi się że w tym wydaniu prezentuje się korzystniej. Planuję zamienić moją kuchnię na taką sielską-wiejską, czeka na mnie stary zaniedbany stół, który obecnie niszczeje w domku gospodarczym na działce, no i meble kuchenne, ale to będzie grubsza praca:)


2 komentarze:

  1. Też uwielbiam odnawiać stare przedmioty. Czekam na kolejne odsłony! A meble kuchenne- radzę zdemontować drziczki i malować na płasko. Nie będzie zacieków ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzieki:)sprobuje najpierw te drzwi od wewnatrz zrobic, troche sie obawiam o efekt gdyż są z okleinowane, ale co tam nie lubie już ciemnej kuchni!!!:)

    OdpowiedzUsuń