środa, 15 września 2010

Grzybobranie...

Pogoda dopisuje i lasy obrodziły. Takich ilości grzybów to nie pamiętam w moim domu. Pierwszy raz wybraliśmy się niedziele tak niby na spacer z dziećmi, ale nie dało się wyjść z lasu:) Wczoraj zrobiliśmy poprawkę z mężem i znów pełen kosz i jeszcze torba do tego. Cały dom pachnie grzybami i suszonymi i gotowanymi, na obiad na przemian grzybowa i sos grzybowy (pierwszy raz zrobiłam z kluseczkami i jest hitem:). Zebrałam również owoce jałowca do ususzenia, lubie ich aromat w bigosie i sosach. Zatem dziewczęta ruszajcie do lasu:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz